środa, 31 lipca 2013

Marzy mi się, marzy...

...żeby w końcu coś wygrać. A jeden z moich ulubionych blogów właśnie robi rozdawajkę.

Więcej szczegółów tu - Na wsi w Japonii.
Bloga uwielbiam i o dawna śledzę. Swojego założyłam niedawno, też dzięki tej genialnej blogerce.
A kosmetyki...każda kobieta lubi je dostawać. :)

Zobaczysz jak, przywita pięknie nas Warszawski dzień...

no i przywitał. Było tak pięknie, że aż prawie z wrażenia zemdlałam. Temperatura od 40 stopni w cieniu, no i żar z nieba niemiłosierny. A klimatyzacja to oczywiście tylko zbędny luksus...Jakimś cudem doczołgałam się na badania i dość szybko załatwiłam sprawę. Notabene pani wywołującą mnie dwa razy pomyliła się w moim nazwisku co przy sześciu literach jest nie lada sztuką. Ponieważ, lato jest najlepszym czasem na remonty a ja nie jestem szczególnie ogarnięta w Warszawie, poszła sobie grzecznie do metra by wrócić do Złotych. Ale gdzie tam, metro nie jeździ w tą stronę. W końcu udało mi się dostać do złotych autobusem. Nic dla siebie nie znalazłam na tych fenomenalnych "podobno" przecenach. Jak już mi się coś spodobało to tylko rozmiar 34 albo 44...No cóż...Life is brutal. Moim głównym celem było udanie się do Bake Shop :D Mają tam cudne rzeczy. Niestety ceny troszkę mniej cudne, ale zrobiłam sobie przyjemność i kupiłam:
 

  Papilotki z różowymi ptaszkami :D


Na jednej z napisem "...little bird in the tree...". Już nie mogę się doczekać żeby je wypróbować :D
 Waham się między muffinami z rodzynkami a muffinami z białą czekoladą i gruszką ^^


I na koniec bardzo świąteczna foremka z czachą. Nie mogłam jej nie kupić :D
Sklep bardzo fajny chociaż malutki. Mają szeroki, nowoczesny i innowacyjny asortyment. Zarówno do pieczenia na słodko i na słono, do gotowania, smażenia. Znajdziemy tam też książki kucharskie i wyszukane produkty. Polecam, chętnie wykupiłabym cały sklep, ale funduszy brak :(
Tu znajdziecie stronę sklepu i adres :)
Teraz tylko leżeć na kanapie i odpoczywać, bo koturny nie są najlepszym pomysłem przy 40 stopniach...

niedziela, 28 lipca 2013

Uff jak gorąco, puff jak gorąco...

...mój termometr pokazuje 35 stopni w cieniu, a moja chęć do robienia czegokolwiek z minuty na minutę coraz bardziej spada. A jutro może 40 stopni! I do tego całego szczęścia muszę jeszcze pojechać do Warszawy na badania. Opuścić moją chłodną, zbawienną kamienicę i udać się do  zatłoczonego, upalnego miasta. Przecież byłam grzeczna... :( Na szczęście żaden upał czy duchota nie przeszkodzą mi w spełnianiu się w kuchni. Dziś przyszła kolej na kokosanki. Dlatego zajadam się nimi, popijam wodę z cytryną<jestem osobą nie pijącą napojów gazowanych ;) > i  próbuję zapomnieć o tym co czyha na mnie za oknami.
A to bardzo prosty przepis na pyszne rajskie ciasteczka :)



Składniki na ok. 20 sztuk:

50 g masła lub margaryny
2 jajka
100 g cukru
200 g wiórków kokosowych

Można z robić wersje z czekoladą, ale na upał mi nie pasowała.
Czyli ewentualnie: 75 g czekolady deserowej na polewę

 
Przygotowanie
Podgrzej piekarnik do temperatury 175 stopni. Rozpuść masło lub margarynę i pozostaw do ostygnięcia.
Wymieszaj w misce jajka z cukrem - nie ubijaj ich, jedynie rozmieszaj, dzięki czemu ciasteczka lepiej wyrosną i będą miały kształt kopczyków. Dodaj do masy wiórki kokosowe i ostudzony tłuszcz.
Uformuj z ciasta dwadzieścia kopczyków na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz 
kokosanki na środkowym poziomie piekarnika przez 15 min a następnie odstaw do ostygnięcia.
Polewa:
Rozpuść czekoladę<według mnie najlepiej w kąpieli wodnej> . Zanurz w niej spód każdej kokosanki  a następnie odstaw by polewa zastygła.

Smacznego! Wyszły pyszne, przynajmniej według moich znajomych ;)